Jakże szybko ten miesiąc zleciał. Nie tak dawno przecież pisałam słowa Czytelniczy sierpień - podsumowanie... [o tutaj].
Wrzesień minął pod znakiem praktyk w szkole podstawowej i gimnazjum. Łącznie w bibliotece szkolej spędziłam 120 godzin, co jest stanowczo za dużą liczbą jak na moje nerwy. Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że bycie nauczycielem to najgorsze zło na świecie. O i tyle.
Z związku z powyższym wrzesień nie był miesiącem czytelniczym. Zdecydowanie nie był. Czytałam mało, skupiłam się na lekturach (które muszę dokończyć na czwartek - tak, najbliższy czwartek. Mam nadzieję, że umożliwi mi to jutrzejszy dzień rektorski).
1 Nano, Robin Cook, przeczytanych 88/472, oceny jeszcze brak.
2 Dżuma, Albert Camus, przeczytanych 80/200, oceny jeszcze brak.
3 Sto diabłów, Józef Ignacy Kraszewski, przeczytanych 274/467, oceny jeszcze brak.
+ kilkanaście numerów "Biblioteki w szkole".
Poszalałam, że aż wstyd :P
Idę nadrabiać braki. Następnym razem będą ostatnie tygodnie w pigułce, co oznacza zdjęcia :)
Pozdrawiam z zachmurzonej, remontowanej i zmęczonej zajęciami Łodzi,
Marlen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz