Wzorem wielu innych blogerek postanowiłam publikować co tydzień kilka(naście) zdjęć z minionych siedmiu dni. Takie cotygodniowe podsumowanie. Ale don't worry, nie będę tu zaglądać tylko co tydzień. Lada dzień dojdzie mi trochę nowych obowiązków, więc będę bardziej zorganizowana, przestanę się lenić i będę miała więcej czasu na coś spoza owych obowiązków (o ironio!).
1 Namiętne przeglądanie allegro w poszukiwaniu upragnionego laptopa oficjalnie uważam za zakończone. Moje nowe dzieciątko już do mnie jedzie!
2 Doz'owe zakupy. Nazbierało się, ale nie moja wina, że wszystko kończy się w tym samym czasie. Standardowo w koszyku wylądowały: nafta, olejek rycynowy i pichtowy, maść ichtiolowa (poprzednia gdzieś magicznym sposobem zniknęła), magnez+B6, kultowe już chyba calcium pantothenicum i coś do picia - szałwia i rumianek. Nie tylko do picia :P
Nowością jest korzeń mydlnicy, z którym jeszcze nie do końca wiem, co chcę zrobić, ogórkowa Ziaja i krem z filtrem Ambio Sun Expert SPF50 . Po pierwszych próbach jestem z niego zadowolona, za to Ziaja chyba nie będzie mi służyć.
3 Marlen uczy się gotować! Na zdjęciu ryż z kurczakiem, papryką i pieczarkami. Oczywiście z przedawkowanym curry, bo przecież nie wszystko mogło wyjść idealnie.
4 Po długim czasie leżakowania w szufladzie (pół roku? Rok?) akrylowe farby do tkanin dały o sobie znać :) Będę tworzyć i pochwalę się efektem, jeśli będzie czym.
5 Z wielkim żalem obejrzałam ostatni, 13. odcinek piątego sezonu Synów Anarchii. Pocieszam się, że już niedługo (naprawdę niedługo!) następny sezon :)
1 Studia przypominają się nawet w wakacje, uparcie oczekując przeczytania lektur :( Zdobyłam więc jedyny w mojej mieścinie egzemplarz Stu diabłów, który jest starszy od mojej mamy, i zaczęłam czytać. Po dwóch stronach stwierdziłam, że potrzebuję od tego przerwy.
2 Każdy ma i nawet ja się doczekałam :D
3 Do toniku z kwasem migdałowym podejście kolejne. Stężenie ~10%, robiłam trochę na wyczucie.
4 Taka sama sytuacja jest z tonikiem z kwasem kojowym i niacynamidem. Na linii żuchwy mam kilka delikatnych przebarwień (podziękowanie od skóry za lata nieużywania filtrów), których bardzo nie lubię oraz trochę więcej na ramionach, świeżych, tegorocznych, które pojawiły się pomimo rzetelnego używania kremu z filtrem. Tych z kolei nie cierpię :(
5 A od kupienia takich zebrowych spodni piżamowych nie mogłam się powstrzymać :D
6 Walczę o dłuższe włosy. Po czerwcowym ścięciu ich do długości do połowy szyi stwierdziłam, że aż tak krótkie włosy nie są mi potrzebne, źle się je układa i jest z nimi więcej "zabawy" niż z włosami długimi. Więc jak widać: Jantar w rossmanowej buteleczce oraz woda brzozowa na wykończeniu. Zaczynam kolejne opakowanie CP. Nakładam na skalp olejek rycynowy. I liczę, że mój porost ruszy wreszcie z tego niecałego 1 cm miesięcznie.
Trzymajcie się ciepło, nie wychódźcie rano z domu bez kurtki (o 8 rano skórzana kurtka jest obowiązkowa!), zwłaszcza teraz, gdy słońca ze świecą szukać, a na termometrze nie więcej niż 20 stopni.
Marlen pozdrawia :)
Fajne podsumowanie. Ciekawe te akrylowe farby do tkanin, nie znam się na takich rzeczach ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam tego typu posty :) "Sto diabłów" prezentuje się całkiem ciekawie - bardzo często takie niepozorne, stare książeczki okazują się perełkami :) O wodzie brzozowej słyszałam cuda, a jeżeli chodzi o stronę "Zrób sobie krem", to właśnie zastanawiam się, co by tu zamówić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Wspaniały blog, zdjęcia udane ;) Jeśli mogłabym to ulepszyłabym go o więcej zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńPS Liczę na zdj. ciuchów przerobionych farbkami :)
Dziękuję :) Zdjęcia będą, jak tylko się zbiorę :)
UsuńWisiorek kupiłam w chińczyku, ale są takie na allegro:)
OdpowiedzUsuń